piątek, 28 lutego 2014

czasu mniej

Dziecko co raz większe, a czasu jakby mniej? Czy nie powinno być odwrotnie? Przecież miał się sobą zajmować częściej, a tu psikus ;)
Nitek raczkował całe 28dni zanim odkrył, że wyżej widzi więcej. Stanął na nogi i od tej pory mam oczy wokół głowy. Wspina się wszędzie i na wszystko, i mimo iż jest raczej ostrożnym niemowlakiem, to i tak wypadki się zdarzają.
Fakt, że mój kręgosłup odpoczął trochę, bo zamiast nosić synka wszędzie gdzie idę mówię do niego, żeby szedł ze mną, a on człapie na czworaka uważając, to za świetną zabawę :) Uwielbiam go :)

Dwa dni temu skończył 7miesięcy. Nie wiem kiedy, jak i gdzie ten czas minął. Teraz też rozumiem co oznaczał napis na kartkach z gratulacjami sugerujący byśmy czerpali z tego czasu z bobo jak najwięcej, bo nim się obejrzymy minie bezpowrotnie. I mija.. w zatrważającym tempie..



Pozostały mi 3 miesiące urlopu macierzyńskiego. Staram się o tym nie myśleć, bo na myśl o tym, że Nitek będzie przez ponad 8h z dala ode mnie przyprawia mnie o ból brzucha. Nawet gdy biegam wieczorami wracam stęskniona po 1h.. Wczoraj J. zabrał Nitka i pojechał z nim na zakupy. Wychodziliśmy z domu w tym samym czasie. Ja pobiegać, J. z Nitosiem zrobić zakupy... ze wszystkich kierunków w które mogłam pobiec..
Po 20min zasapana byłam w sklepie, żeby powiedzieć 'cześć' .. J. pękał ze śmiechu, że goniłam za samochodem jak by mi się tyłek palił.
Mi do śmiechu nie było, bo zrozumiałam, że absolutnie zwariowałam na punkcie swego dziecka i mój powrót do pracy będzie bardzo bolesny..

Na szczęście jeszcze przez 3 miesiące J. będzie na tacierzyńskim zanim nasz już wtedy ponad roczny synek zacznie chodzić do przedszkola :)





 Często cieszę się w duchu, że Nitoś urodził się w czasach gdy bliskość i czułość są na prawdę ważne. Że tata nie wstydzi się publicznie pocałować własnego dziecka :) Że kontakt z obojgiem rodziców jest tak samo ważny. Gdy ostatnio opowiadałam mamie co J. robi z Nitkiem, jak się razem bawią i rozśmieszają, powiedziała, że trochę zazdrości. Gdy my byliśmy mali istniała tylko mama. Tata był..gdzieś tam w tle. Bierny. A mama wszystko.. I mogę sobie jedynie wyobrażać jak ogromne musi to być poświęcenie przy czwórce dzieci. Ja mając jedno często czuję, że nie mam czasu dla siebie, a przecież mam J. Aktywnego tatę. Zmienia pieluchy, kąpie, karmi, przebiera, śpiewa, buja, całuje, łaskocze, zabiera na przejażdżki..

Kolega J. gdy zmieniał pieluchę córeczce usłyszał od ojca 'Ja nigdy nie dotknąłem gołej pupy dziecka'. Te czasy gdy ojciec trzymał na rękach dziecko tylko gdy było nakarmione, miało sucho i było zadowolone.. Jak dobrze, że to za nami :)




niedziela, 9 lutego 2014

I że Cię nie opuszczę..

Zabieram się za to pisanie, zabieram i zabrać się nie mogę...
Nie jestem typem człowieka, który swoje żale, radości i przemyślenia wypisuje, rozpisuje, produkuje się na co najmniej 5ciu stronach A3. Ja wolę prosto, szybko, bez owijania, rozkładania na części pierwsze.. Mówi się, że kobieta od kury pochodzi - wszystko rozgrzebuje. A ja nie.
Czytam inne blogi z podziwem. Skąd te kobiety czerpią inspiracje? Co widziałam, co przeżyłam, co poczułam - widzę, przeżywam i czuję tylko wtedy gdy to się dzieje. Wtedy mogłabym to rozpisywać, o tak! Wtedy to i ja mogłabym na kilka stron A3.

Gdy w końcu siadam i chcę napisać, to już nie jest to samo.. wydaje się takie odległe i mało intensywne. Coś jak zdjęcie.. moment złapany i dopiero patrząc na nie powracają myśli i uczucia towarzyszące sytuacji w której było zrobione..
Mam takie jedno zdjęcie. W głowie. Zimowy słoneczny dzień. Mróz szczypie za nos. Gdzieś w pobliskim przedszkolu właśnie grupka dzieci wybuchnęła śmiechem. Kamyki trzeszczą pod butami. Słyszę oddech Nitka śpiącego w wózeczku. Podnoszę wzrok i tuż przede mną para staruszków. On utyka nieco na jedną nogę, podkreśla to jeszcze laska na której opiera się przy każdym kroku. Drewniana laska w jednej dłoni, a w drugiej.. dłoń pani, która opatulona szalem po sam nos wpatruje się swoimi starymi, wszystko wiedzącymi oczami w tego pana co to utyka tuż przy niej. Ach, co za widok! Ona, wyprostowana jak struna, z rozwianymi siwymi włosami błyszczącymi w słońcu i On z porządnie naciągniętą czapką na uszy, którą Ona z nabożeństwem i czułością poprawia co kilka kroków.

Wzruszył mnie ten widok..

Marzy mi się, by tak się zestarzeć z J.
Kochać, szanować i ufać do końca swoich dni jego jednego, z wzajemnością. By za 40 lat ktoś inny popatrzył na nas z boku i zamarzył, by spotkać kogoś takiego z kim starzenie się jest przyjemne. Z kimś kto niezależnie od wieku widzi w Tobie tą samą osobę, którą pokochał kilkadziesiąt lat temu. Komu nie przeszkadza to co 'na zewnątrz', bo wtedy już tylko to co w środku się liczy. Ciepłe serce i ciepłe dłonie, które naciągną Ci czapkę na uszy i pójdą z Tobą na spacer w słoneczny, zimowy dzień.

Łączna liczba wyświetleń