wtorek, 25 marca 2014

Liebster Blog Award

Ponieważ mam mało czasu, dużo obowiązków i jeszcze więcej planów w tym poście jedynie o Liebster Blog Award. Ponieważ zostałam nominowana przez Zatracając Się (za co bardzo dziękuję) czynię powinność ;)


Teoretycznie wiem o co chodzi - nominuje się początkujące blogi lub blogi, które mają mniej niż 200 obserwatorów, ale.. nigdzie nie mogłam znaleźć oficjalnych informacji na ten temat! I nawet Wikipedia nic Liebster Blog Award nie wie..
Podczas przeszukiwania internetu w poszukiwaniu informacji trafiłam na bloga Sophey Says. Wpis z 9 maja 2012 świadczy o tym, że ta bloggerka również próbowała się zorientować o co tak na prawdę kaman ;) Doszukała sie jedynie najwcześniejszego Liebster Blog Award jaki pojawił się w necie (z 2010roku). I że z czasem reguły uległy zmianie. Gdy otrzymało się nominację i zaakceptowało należało nominować kolejne 3-5blogów, które mają mniej niż 3000 czytelników. Teraz nominuje się 11 blogów z liczbą czytelników nie przekraczającą dwieście sztuk.. skąd ta zmiana? Pewnie się nigdy nie dowiem ;)
Otrzymałam 11 pytań na które muszę odpowiedzieć i 11 pytań muszę zadać kolejnym 11 blogom... ehhh trochę to jak plucie 3 razy przez lewe ramię gdy czarny kot przebiegnie drogę, ale niech będzie. Żeby nie było, że zabawę psuję ;)
Kolejnej nominacji (jeśli taka będzie) raczej nie przyjmę. Ta cała zabawa zbyt mi przypomina łańcuszek szczęścia i brakuje mi jedynie dopisku na końcu 'coś złego się stanie jeśli nie prześlesz tego kolejnym osobom' :D
Do rzeczy. Oto pytania od Zatracając się :
1. Ulubiona zabawa z dzieckiem?
Poranne mizianie się tuż po pobudce. Gdy Nitek ociera się o mnie buzią i próbuje zjeść, a ja udaję, że chcę zjeść jego stópki.
2. Jakie zwierzę najbardziej przypomina Ciebie?
Kameleon ;) chociaż czy to w ogóle zwierze jest? :D
3. Książka do której ciągle wracasz?
Książki - Saga o Ludziach Lodu. Kocham i zawsze będę :)
4. Moje motto życiowe brzmi?
Nie mam motta. 
5. Co Ci daje pisanie bloga?
Jeszcze nic. Kiedyś da mi piękne wspomnienia :)
6. Bogaty i nieszczęśliwy czy biedny i szczęśliwy?
Bogaty i szczęśliwy :P 
7. Jakie imię dla chłopca, a jakie dla dziewczynki?
Dziewczynka Hanna Linn dla chłopca nie mam ulubionego.
8. Gdzie chciałabyś spędzić najbliższe wakacje?
Kraków. Zawsze Kraków.
9. Bez jakiego kosmetyku nie mogłabyś się obejść?
Szamponu do włosów. 
10. Co drażni Cię u innych?
Ignorancja.
11. Miejsce do którego lubisz wracać? 
Gdziekolwiek są przyjaciele


Moje nominacje będą skromne ponieważ nie jestem w stanie uzbierać 11 blogów. Nie chcę też podawać przypadkowych. Tylko te, które na prawdę czytam i odwiedzam:
JaNieElegancka
Nasze 9 miesięcy
At Amelia's Home
Let's Talk About Baby

I moje pytania:
1. Jeśli zakupy to gdzie?
2. Co zabrałabyś z płonącego domu?
3. Nadludzka moc, którą chciałabyś posiadać
4. Trzy życzenia..
5. Liczyć wiek dziecka w miesiącach czy tygodniach?
6. Bieganie, rower czy pływanie?
7. Co gorsze śmierdzące stopy czy śmierdzące pachy?
8. Jakie masz sposoby na rozśmieszenie swojego dziecka?
9.Ulubiona pora roku
10. Co robisz w wolnym czasie?
11.Twój sposób na odstresowanie się :)

Ufff zrobione ;) A teraz z powrotem do obowiązków domowych ;)

środa, 19 marca 2014

czas dla mnie

Wkręciłam się niesamowicie w szycie. Kilka ostatnich dni, każdą wolną chwilę (oprócz mojego wieczornego biegania) poświęcałam maszynie do szycia. Robiłam porządek w szafie i znalazłam swoją starą bluzę, którą uwielbiałam. Niestety rękaw przy nadgarstku był przepalony, a zamek odpruty. Mimo to miałam do niej ogromny sentyment, bo kupiłam ją za pieniążki z pierwszej wypłaty jaką dostałam w Norwegii :) Taki mój mały symbol niezależności i przejęcia kontroli nad własnym życiem. Próbowałam kilka razy ją wyrzucić, ale zawsze lądowała na dnie najdalszej i najgłębszej szuflady.
Tym razem gdy znowu na nią trafiłam wiedziałam, że dostanie drugie życie jako kombinezon dla Nitosia :)
Efekty mojej 3 dniowej pracy :







Nitoś polubił kombinezon, kombinezon polubił Nitosia :)
Tak, więc szycie daje mi dużo radości i należy do moich zajęć z poza obowiązków mamy i pani domu ;)
Drugim zajęciem, które uwielbiam, i w które wkładam serce i energię jest bieganie.
Codziennie wieczorem biegam. Daje mi to ogromny zastrzyk energii, czuję jak moje ciało odpoczywa, moja głowa 'wietrzy się' z durnych pomysłów, myśli o problemach z każdym metrem zostawiam za sobą.
Gdy z jakiegoś powodu nie mogę wyjść pobiegać czuję coś na kształt paniki..
Odkryłam niedawno, że zbliża się impreza sportowa w mieście, w którym mieszkam. Wahałam się, ale od wczoraj jestem na liście do biegu na 5km :) Były też dwa inne dystanse - maraton (42km) i pół-maraton (21km) na które absolutnie nie jestem przygotowana, a 5 tygodni nie wystarczy by się do nich przygotować w przeciwieństwie do startu na 5km.
Już wczoraj w nocy po tym jak otrzymałam potwierdzenie mailem, że zostałam zarejestrowana, zaczęłam układać w głowie plan treningowy na najbliższe 5 tygodni.
Muszę wyznaczyć jedną stałą trasę na której będę trenować i chciałam to zrobić z pomocą aplikacji Sports Tracker, ale niestety tak często GPS się wyłącza lub włącza pod sam koniec treningu, że nie mogę w pełni mu zaufać. Czasem przebiegnę 8-10km i z ciekawością sprawdzam ile kalorii spaliłam lub z jaką szybkością biegłam, a okazuje się, że zarejestrowane zostało ostatnie 1,2km :/ Do tej pory nie wiem czy to wina aplikacji czy sieci komórkowej. Muszę zaufać Google Maps i tam wyliczyć i wyznaczyć trasę.
W tej chwili do biegu w Bergen City Marathon zgłosiło się ponad 4000 ludzi. W mojej kategorii - K23-34- startuje 105 kobiet. Do 26kwietnia jeszcze daleko i zapewne dołączą jeszcze inne amatorki biegania. Moim celem jest by dystans przebiec w ok.35min. i by zmieścić się w 100 czy się uda? Czas pokaże.
Chęci są, motywacja jest. Czasu czasem brak, ale i to się jakoś da załatwić :)



środa, 12 marca 2014

ale za to niedziela..

Miałam wspaniałą niedzielę. Takie dni zapadają głęboko w pamięć, bo absolutnie nic nie zmąciło mego spokoju i dobrego samopoczucia :)
Byłam z koleżanką w kinie!Na najdłuższym filmie jaki był dostępny..Mój pierwszy raz bez dziecka..
Zostawiłam J. z Nitosiem na dobrych kilka godzin! I co? I wszyscy zadowoleni :D J. że przetrwał, Nitoś, że mnie widzi, a ja że jednak świat się nie zawali jeśli dom nie będzie pod moim stałym 'monitoringiem' :) Gdy się okazało, że wszyscy cali i zdrowi, a mamusia wcale nie jest tak bardzo potrzebna, przebrałam się szybko i wyszłam pobiegać. Gdy w końcu ok. 23 Nitoś zasnął, a ja usiadłam by sprawdzić wiadomości znalazłam tą od Natalii (link do jej bloga TU) o tym, że udało mi się wygrać perłowe kule w konkursie Apartament44 i Cottonlove :)
Skakałam z radości - cichutko, na palcach by Nitka nie zbudzić ale skakałam, oj skakałam :D
Ach co za dzień :)
Bilet z seansu schowałam do albumu z pamiątkami Nitosia :) Moje pierwsze 5h bez dziecka. To jednak jest możliwe! Nie wierzyłam... Kilka razy łapałam się na myśli 'o cholera, zapomniałam dziecka'. A Bobo w najlepsze z Tatą :) I co, że dom wyglądał jak po tornadzie ;)


W poprzednim poście pisałam o uszyciu kocyka Nitosiowi. Projekt wyglądał tak: 
A tak wyglądał po skończeniu:

A to kombinezon, który w końcu 'dostał guzików' i można było go założyć. Niebieska chustka na szyję również uszyta przeze mnie :)
Przyznam, że z kombinezonu jestem bardzo zadowolona. Nie podoba mi się jednak nadruk na plecach, gdybym miała jednolitą bluzę byłby piękny: czarno-zielony :)
'Gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma' - lubię to powiedzenie, lubię kombinezon ;)









wtorek, 4 marca 2014

Kreatywnie :)

Jest coś w tym moim dziecku, że wyciska mnie do 'ostatniej kropli'. Padam na twarz ze zmęczenia, a i tak się skądś te siły bierę by wstać znowu, i znowu, i znowu gdy Bobo zapłacze, zawoła. I choćby się waliło i paliło, to jestem na 'pstryk', na baczność - bo mój syn mnie potrzebuje :)

Potrzebuje też pobyć na świeżym powietrzu. I co, że już dawno odcisk się zrobił i pękł, a teraz piecze przy każdym kroku jak oszalały. W głowie obrazy o ranie na pół nogi, amputacji palca.. ale nadal przed siebie, bo on śpi tak spokojnie, a świeże powietrze tak dobrze robi..

Mogę wymieniać i wymieniać jak małe znaczenie ma ból i zmęczenie gdy Nitek mnie potrzebuje, ale jest jeszcze jedna część mnie, która obudziła się i rozwija wraz z rozwojem mojego synka. Chęć by stworzyć coś samemu, osobistego. Od mamy dla dziecka :)
Przerobiłam malowanie, szkicowanie, malowanie na koszulkach, szydełkowanie, decoupage, filc itd, a teraz przyszedł czas na szycie na maszynie.

Zaczęło się niewinnie...
W akcie desperacji, by naprawić 30letni śpiworek (odnośnik do historii śpiworka TUzakupiłam maszynę do szycia. Śpiworek naprawiony. Zostało obszyć ręcznie to czego maszyna nie była w stanie 'złapać' i jak nowy ;) Trzeba by było inspekcję przeprowadzić by się zorientować, że coś z nim było nie tak ;)

Po śpiworku spodenki. Po spodenkach chustka na szyję i kombinezon. Wszystko ze starych ubrań. Apetyt urósł i zdecydowałam się na zamówienie materiałów na kolejne produkty.
Marzył mi się mięciutki kocyk z materiału minky dla Nitka. Tu ceny za takie cudo są nieziemskie, a i wzoru który by mi się spodobał nie mogłam znaleźć.

Szukałam sklepu on-line na polskich stronach, który ma duży wybór (szczególnie minky, bo w Norwegii nie można go dostać) i wysyła zakupy poza granice kraju. I byłam zaskoczona jak mało sklepów ma ochotę wysłać paczkę z materiałami poza granice Polski. Na szczęście trafiłam na stronę Cottonhill


Ogarnęła mnie euforia i na stronie spędziłam dobrych kilka godzin. Ciężko się zdecydować, bo to ładne, a to jeszcze ładniejsze ;) W skrócie - dziś dostałam paczkę z Cottonhill. Pani Barbara, która była przemiła i niesamowicie pomocna skradła mi serce tak jak i asortyment tego sklepu :)

Kolejne zakupy - tylko tam!


Projekt kocyka póki co w głowie :) Swoimi wypocinami pochwalę się trochę później :) 




Łączna liczba wyświetleń