Zabieram się za to pisanie, zabieram i zabrać się nie mogę...
Nie jestem typem człowieka, który swoje żale, radości i przemyślenia wypisuje, rozpisuje, produkuje się na co najmniej 5ciu stronach A3. Ja wolę prosto, szybko, bez owijania, rozkładania na części pierwsze.. Mówi się, że kobieta od kury pochodzi - wszystko rozgrzebuje. A ja nie.
Czytam inne blogi z podziwem. Skąd te kobiety czerpią inspiracje? Co widziałam, co przeżyłam, co poczułam - widzę, przeżywam i czuję tylko wtedy gdy to się dzieje. Wtedy mogłabym to rozpisywać, o tak! Wtedy to i ja mogłabym na kilka stron A3.
Gdy w końcu siadam i chcę napisać, to już nie jest to samo.. wydaje się takie odległe i mało intensywne. Coś jak zdjęcie.. moment złapany i dopiero patrząc na nie powracają myśli i uczucia towarzyszące sytuacji w której było zrobione..
Mam takie jedno zdjęcie. W głowie. Zimowy słoneczny dzień. Mróz szczypie za nos. Gdzieś w pobliskim przedszkolu właśnie grupka dzieci wybuchnęła śmiechem. Kamyki trzeszczą pod butami. Słyszę oddech Nitka śpiącego w wózeczku. Podnoszę wzrok i tuż przede mną para staruszków. On utyka nieco na jedną nogę, podkreśla to jeszcze laska na której opiera się przy każdym kroku. Drewniana laska w jednej dłoni, a w drugiej.. dłoń pani, która opatulona szalem po sam nos wpatruje się swoimi starymi, wszystko wiedzącymi oczami w tego pana co to utyka tuż przy niej. Ach, co za widok! Ona, wyprostowana jak struna, z rozwianymi siwymi włosami błyszczącymi w słońcu i On z porządnie naciągniętą czapką na uszy, którą Ona z nabożeństwem i czułością poprawia co kilka kroków.
Wzruszył mnie ten widok..
Marzy mi się, by tak się zestarzeć z J.
Kochać, szanować i ufać do końca swoich dni jego jednego, z wzajemnością. By za 40 lat ktoś inny popatrzył na nas z boku i zamarzył, by spotkać kogoś takiego z kim starzenie się jest przyjemne. Z kimś kto niezależnie od wieku widzi w Tobie tą samą osobę, którą pokochał kilkadziesiąt lat temu. Komu nie przeszkadza to co 'na zewnątrz', bo wtedy już tylko to co w środku się liczy. Ciepłe serce i ciepłe dłonie, które naciągną Ci czapkę na uszy i pójdą z Tobą na spacer w słoneczny, zimowy dzień.
Mi tez sie tak marzy. Taki wzajemny szacunek na stare lata. Pewność ze cokolwiek sie stanie on bedzie przy tobie i nie opuści cie az do śmierci..
OdpowiedzUsuńCudowny post, niezwykle przeze mnie oczekiwany i jakże wzruszający... Teskniłam za Twoim pisaniem i czekałam, czekałam i sie doczekałam - rozmarzyłam się tak, że aż się łezka w oku kręci. Proszę o więcej, bo nie ilość, ale jakość się liczy...
OdpowiedzUsuńPięknie napisane :-) są takie obrazy w naszej pamięci co to wspomnieniem przywołane potokiem pięknych słów z nas wypływają... Pozdrawiam cieplutko !
OdpowiedzUsuń